Prawdy kolonializmu: od Indochin po Holenderskie Indie Wschodnie
Podróż Luciena przez Wietnam, z północy na południe, to jedno z rzadkich świadectw francuskiego podróżnika z tamtego okresu. „Naturalny naiwniak”, jak sam siebie określał, pozwalał swym przypadkowym rozmówcom mówić swobodnie – a oni mówili, bez wahania odsłaniając bezmiar francuskiej przemocy kolonialnej: wywoływane głodem klęski, systematyczne represje, codzienne upokorzenia, narzuconą rasową klasyfikację na każdym poziomie życia.
W Hanoi i Sajgonie organizował wykłady o esperanto – odzew był natychmiastowy i znaczący. Francuskie władze szybko zrozumiały, co czyni esperanto tak groźnym: język ten nie domagał się formalnie niepodległości, lecz czegoś znacznie bardziej wywrotowego – pełnej równości między kolonizatorem a kolonizowanym, między kulturą francuską a wietnamską.
Lucien, który zapadł na malarię, został „poproszony” o kontynuowanie podróży i opuszczenie kolonii. Skutki choroby pogłębiły jego poczucie samotności i bezradności, ale jednocześnie wyostrzyły wrażliwość na życie wokół: żywy obraz Bangkoku, głos młodej kobiety rozchodzący się w indonezyjskiej dżungli, wspólnota włóczęgów w Surabaja.
Koniec stycznia 1932 roku. Odmówiono mu wizy australijskiej, podróż w impasie, Lucien zadaje sobie pytania: „Moja sytuacja jest teraz raczej nieprzyjemna, wręcz niezręczna. Głęboko wierzę, że wiosną wybuchnie wojna lub rewolucje na całym świecie. Co mam zrobić?”. Ostatecznie decyduje się wrócić do Francji.
Colonial Truths: from Indochina to the Dutch East Indies
Lucien's journey through Vietnam from north to south stands as a rare testimony among French travelers. A "natural naïf," as he called himself, he allowed his chance encounters to speak freely – and they did, recounting without hesitation the full spectrum of French colonial violence: orchestrated famines, systematic repression, daily humiliations, racial classifications imposed on every aspect of life.
In Hanoi and Saigon, he delivered lectures on Esperanto organized by local movements. The response was immediate and substantial. French authorities quickly grasped what made Esperanto so threatening: it didn't openly demand independence but insisted on something far more subversive – complete equality between colonizer and colonized, between French and Vietnamese cultures.
Despite contracting malaria, Lucien was "invited" to continue his travels and leave the colony. The disease's aftermath deepened his sense of isolation and helplessness, yet sharpened his sensitivity to the lives unfolding around him: the vivid arrival in Bangkok, a young woman's voice drifting through Indonesian forest, a community of vagrants in Surabaya.
Late January 1932. His Australian visa denied, his journey at an impasse, he takes stock through pointed questions: "Right now, my situation is hardly amusing, and rather awkward. I firmly believe next spring will bring war or revolutions across the world. What should I do?" He ultimately decides to return to France.