Każdy z nas. Liryka Herberta - Biblioteka Narodowa

EN

Każdy z nas. Liryka Herberta

Liryka Zbigniewa Herberta błyskawicznie spotkała się z uznaniem środowiska literaturoznawczego. O jego tomach poezji z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Struna światła, Hermes pies i gwiazda, Studium przedmiotu oraz Napis z wielkim uznaniem wypowiadali się najwybitniejsi krytycy tego czasu, przede wszystkim Kazimierz Wyka, ale także Zbigniew Bieńkowski, Andrzej Kijowski, Jerzy Kwiatkowski, Jan Józef Lipski, Ryszard Przybylski czy Jarosław Marek Rymkiewicz. Z wielką rewerencją o jego tomach z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Pan Cogito oraz Raport z oblężonego Miasta i inne wiersze pisali poeci i krytycy młodsi o generację, współtworzący formację Nowej Fali. Dość wspomnieć, że Herbert był jedynym z niewielu pozytywnych bohaterów książki Juliana Kornhausera i Adama Zagajewskiego Świat nie przedstawiony z roku 1974, tego ideowego i artystycznego manifestu pokolenia ’68. Młodzi podówczas pisarze dość bezceremonialnie rozprawiali się w nim z przedstawicielami pokolenia „Współczesności”, zwanego także pokoleniem ’56. Co znamienne, rok później Ryszard Krynicki, inny przedstawiciel Nowej Fali w zbiorze Organizm zbiorowy zamieścił wiersz Język, to dzikie mięso zadedykowany „Panu Zbigniewowi Herbertowi i Panu Cogito”. W roku 1984 Stanisław Barańczak wydał na emigracji poświęconą autorowi Struny światła książkę Uciekinier z Utopii. Wreszcie rok później w drugim obiegu ukazała się – pisana w więzieniu na Mokotowie – książka Adama Michnika Z dziejów honoru w Polsce, w ogromnej mierze oparta na twórczości Herberta właśnie. Z kolei kilka lat po śmierci Poety, wspomniany Kornhauser wydał poświęcony Mu tom szkiców krytycznoliterackich pod znaczącym tytułem Uśmiech Sfinksa.

Nie było w tym przypadku, że w roku 1976 wśród sygnatariuszy Listu 59 (zwanego także Memoriałem 59) – w proteście przeciwko planowanemu wpisaniu do Konstytucji PRL kierowniczej roli PZPR oraz wieczystego sojuszu z ZSRR – znaleźli się m.in. Herbert, ale także Barańczak, Kornhauser, Krynicki, Michnik, Zagajewski. Międzypokoleniowy dialog trwał nadal. Z czasem Herbert ogłosił znaczące wiersze: Do Ryszarda Krynickiego – list, Widokówka od Adama Zagajewskiego oraz Pan Cogito. Ars longa z dedykacją dla Krzysztofa Karaska, jeszcze jednego reprezentanta Nowej Fali. Wszyscy oni po pamiętnym 1976 roku, gdy doszło do robotniczego buntu i powstania Komitetu Obrony Robotników, związali się z opozycją demokratyczną. W efekcie utracili możliwość swobodnego publikowania w krajowej prasie, a także wydawania książek w państwowych wydawnictwach.

Ostatnie tomy wierszy Zbigniewa Herberta, ogłoszone w latach dziewięćdziesiątych XX wieku: Elegia na odejście, Rovigo oraz Epilog burzy z jednej strony potwierdziły jego wybitną klasę artystyczną, a z drugiej przysporzyły mu zwolenników w jeszcze młodszym pokoleniu. Nie znaczy to, że wszyscy tak samo odczytywali i odczytują jawne oraz ukryte znaczenia tej liryki. Nazywano go wszak poetą olimpijskim i klasycznym, ale także romantykiem. Dla jednych był „poetą współczesności”, dla drugich „depozytariuszem umarłych”, pisano o nim jak o twórcy publicystycznym a nawet politycznym, ale także jak o twórcy metafizycznym, by nie powiedzieć mistycznym; byli tacy, którzy widzieli w nim poetę kultury antycznej, byli też tacy dla których był poetą chrześcijańskim, wręcz katolickim.

Tak czy owak, niezależnie od tego jakim chcemy zobaczyć Zbigniewa Herberta, nie ulega wątpliwości, że nad Jego poezją godzimy się wszyscy. Pozostawił po sobie dziesiątki arcydzielnych wierszy, zaś cytaty z tych wierszy weszły na stałe do języka polskiej debaty, a nawet do języka naszych codziennych rozmów: „Bądź wierny Idź”, „ocalałeś nie po to aby żyć / masz mało czasu trzeba dać świadectwo”, „bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny”, „na taką miłość nas skazali / taką przebodli nas ojczyzną”, „barbarzyńca w ogrodzie”, „filozof powinien oswajać konieczność”, „pozostał tylko bęben” lub „w gruncie rzeczy była to sprawa smaku”.

Co więcej, w swoich wierszach stworzył fascynującą postać Pana Cogito, będącego kimś w rodzaju alter ego Poety, porte parole Autora. Pan Cogito pojawił się w tomie zatytułowanym, nomen omen, Pan Cogito w roku 1974, ale potem występował w każdym następny tomie poetyckim. Ostatni wiersz ogłoszony chronologicznie spośród nich z Panem Cogito w roli głównej chyba nieprzypadkowo nosi tytuł Zaświaty Pana Cogito. To postać na miarę liryki europejskiej i światowej. Miejsce Pana Cogito jest między takimi indywidualnościami, jak Niejaki Piórko Henri Michauxa, Pan Głowa Paula Valéry’ego, Alfred Prufrock Thomasa S. Eliota. To właśnie z nim, z jego stoicką postawą, racjonalnym stosunkiem do rzeczywistości, niechęcią wobec polityki i niewiarą w historyczną sprawiedliwość mogło się identyfikować wielu Polaków, ale nie tylko Polaków, bo Pan Cogito to postać uniwersalna. Tym bardziej, że bohater stworzony przez Herberta nie ukrywał swojej przeciętności, zwyczajności, nie ukrywa swoich wad i słabości, a nawet śmieszności. Nie znaczy to wcale, że jest on postacią groteskową i komediową, nic podobnego. Pan Cogito okazuje się kimś z heroicznym, a więc kimś nam bliskim, bo przecież poczucie heroizmu nie jest obce nikomu. Oryginalność Herberta polegała na tym, że jego wychowany na filozofii Kartezjusza bohater miał rodzinę, której kolejni członkowie – ojciec, matka, siostra – zostali przedstawieni w poszczególnych wierszach. Będąc jednak niejako każdym z nas, Pan Cogito jest kimś w ogóle, człowiekiem jako takim, który prowadzi nieustającą rozmowę z Bogiem i Historią. Cóż, autor Napisu uczył nas tego, że składamy się ze sprzeczności, z paradoksów, zawieszeni między sacrum a profanum, między mitem a rzeczywistością, konwencją a wyobraźnią, kulturą a naturą. Z jednej strony przyziemność bohatera, z drugiej – patos jego egzystencji.

Janusz Drzewucki

 

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego